Kilka dni temu został zaprezentowany nowy rządowy program mieszkaniowy o nazwie ,,Pierwsze mieszkanie’’. Po kompletnej klapie programu ,,Mieszkanie plus’’, PiS postanowił ponownie zmierzyć się z problemem dostępności mieszkań dla młodych ludzi. Przyjrzyjmy się zatem bliżej ,,nowym’’ pomysłom obozu rządowego. Problem braku dostępności mieszkań w Polsce jest konsekwencją wielowiekowego zapóźnienia rozwojowego kraju. Wszystko to powoduje, że Polska ma jedne z najgorszych statystyk mieszkaniowych na Starym Kontynencie. Według danych statystycznych, aż 37,6% mieszkań w Polsce jest przeludnionych, a Polska posiada tylko 392 mieszkania na 1000 mieszkańców, co jest jednym z najgorszych wyników w Europie. Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że nie można kwestii niedoboru mieszkań ograniczyć tylko do samej ich liczby. Ważne są również inne kwestie, takie jak metraż, lokalizacja czy standard. Mówiąc obrazowo – niskiej jakości lokale, pomimo, że są ujęte w statystykach liczbowych, w praktyce nie zaspokajają głodu mieszkaniowego w standardzie właściwym dla obecnych czasów. Szerzej o samym zjawisku niedoboru pisze p. Kosma Nykiel, w tekście na łamach Klubu Jagiellońskiego, do lektury którego serdecznie zachęcam.1 Jakie rozwiązanie zatem proponuje rząd? Może powołanie państwowego dewelopera lub program budownictwa czynszowego prowadzonego przez samorządy? Nie, to by było za trudne. Postawiono na stare dobre dopłaty do kredytów. Czytając założenia przedstawionego w mediach programu ma się nieodparte wrażenie, że gdzieś się to już kiedyś widziało…. Główną propozycją rządową jest wspomniany system dopłat do kredytów. Dopłaty te będą możliwe do zakupu mieszkań i domów jednorodzinnych. Ograniczone będą do wysokości 500 tysięcy dla osób samotnych oraz 600 tysięcy dla małżeństw i rodziców z dzieckiem. Co najmniej jeden z beneficjentów musi być poniżej 45 roku życia oraz nigdy wcześniej nie posiadać mieszkania lub domu. Nie trzeba będzie przy tym posiadać obywatelstwa polskiego aby skorzystać z programu. Kredyt będzie musiał mieć stałe oprocentowanie, a przy tym nie będą występowały ograniczenia dochodowe. Oprocentowanie kredytu ma być ograniczone do 2%, jednak dotyczyć to będzie jedynie kosztu pieniądza. Biorąc pod uwagę marżę banku i inne koszty kredytu, realne oprocentowanie będzie się wahać w okolicach 4%. Dodatkowo system dopłat będzie obowiązywał jedynie przez pierwsze 10 lat, kiedy raty są najwyższe. Ma to dawać realne oszczędności dla kredytobiorców, co pokazał rząd na przedstawionych przez siebie symulacjach.2 No dobrze, ale co z tą propozycją jest nie tak? Generalnie – wszystko. Po pierwsze program ten będzie bodźcem dla strony popytowej rynku nieruchomości. Nie spowoduje sporego wzrostu podaży mieszkań. Będzie przyśpieszał tylko decyzję o zakupie mieszkania pewnej wąskiej grupy beneficjentów oraz powodował dopływ rządowej gotówki na rynek nieruchomości. Czekają nas więc jeszcze większe zyski deweloperów i kolejne pompowanie cen mieszkań po pandemicznym wzroście. To będzie konsekwencją, w skali makro, wprowadzenia tego programu. Po drugie, żeby skorzystać z programu trzeba będzie w ogóle mieć zdolność kredytową. Tą ma z kolei jedynie zamożniejsza część społeczeństwa. Z programu więc, z automatu, wyłączeni będą biedniejsi Polacy. Według wyliczeń dr Adama Czerniaka z SGH, aby osoba samotna mogła skorzystać z maksymalnej kwoty kredytu, tj. 500 tysięcy musiałaby mieć zarobki około 8,5 tysiąca złotych na rękę netto oraz 20% wkład własny, czyli mniej więcej 100 tysięcy złotych w gotówce. Natomiast średnie zarobki w Polsce wynoszą niewiele ponad 4 tysiące złotych na rękę, a mediana jest jeszcze niższa bo wynosi około 3,5 tysiąca netto. Program ten będzie więc dostępny dla kilkunastu procent najbogatszych. Rządowy program wesprze więc de facto tych, którzy pomocy nie potrzebują – klasę wyższą oraz średnią. Oczywiście można argumentować, że nie trzeba brać maksymalnej kwoty kredytu, a na przykład 250 tysięcy złotych. Tak, tylko wtedy jeśli cokolwiek uda się kupić, to co najwyżej 20-30 metrową klitkę na obrzeżach miasta. Po trzecie skandalicznym pomysłem jest to, aby program był dostępny również dla obcokrajowców. Dopłacanie z budżetu państwa do mieszkań dla zamożnych imigrantów jest czymś tak głęboko niesprawiedliwym, że nawet przy ogólnej nędzy tego programu wydaje się to szokujące. Patrząc z lotu ptaka na ten program można zauważyć, że jest przejawem bezradności i kapitulacji partii rządzącej. W roku 2015 PiS szedł do wyborów pod hasłem reformy i wzmocnienia państwa. Jednym z jego przejawów miało być ,,Mieszkanie plus’’, który miał złamać hegemonię dewelopersko-bankową. Program odniósł spektakularną porażkę, co przyznał sam Jarosław Kaczyński. ,,Pierwszym mieszkaniem’’ PiS kapituluje przed deweloperami i bankami, które będą największymi beneficjentami systemu dopłat. PIS wchodzi w tory po Platformie, jako partii będącej reprezentantem elit III RP. Nawiasem mówiąc, kapitulacja PiSu była arcypolska. Najpierw buńczuczne słowa, retoryka spod znaku ,,ani guzika nie oddamy’’, następnie powolne wycofanie się, a na końcu kapitulacja. Tym właśnie jest ten program – kapitulacją wobec lobby dewelopersko-bankowego. PiS się zużył, jak zużyła się Platforma, a wszystko na to wskazuje, iż trzeba się przygotować na restaurację III RP w wersji ,,turbo’’. To nie będą łatwe czasy dla nas, ale podobno to w ogniu hartuje się stal. 1 https://klubjagiellonski.pl/2022/03/31/niedobor-mieszkan-wciaz-wystepuje-ale-wiekszym-problemem-jest-ich-jakosc-dostepnosc-i-lokalizacja/ 2 https://www.gov.pl/web/rozwoj-technologia/program-pierwsze-mieszkanie–pomocna-dlon-panstwa Nawigacja wpisu Rozmowy bez recepty: Czy transplantacja ma przyszłość? Jaka prawicowa Europa: Katolicka republika z historią jak Polska