źródło: agnusterapia.pl

Każdego roku katolicy w Polsce zachęcani są przez Konferencję Episkopatu Polski  do podjęcia się całkowitej abstynencji od alkoholu. Budzi to różne emocje – część wiernych pomysł ten pochwala, część wyśmiewa. Problematyczny wydaje się także wybór miesiąca, w końcu sierpień kojarzy się z grillowaniem na działce i imprezowaniem ze znajomymi. Czy miesiąc trzeźwości w proponowanej formie ma sens?

Alkohol to jeden z najstarszych wynalazków ludzkości. Piwem raczyli się już starożytni Egipcjanie, wino stanowiło nieodłączny element kuchni u Rzymian. W Starym Testamencie upiił się Noe, w Nowym Testamencie pierwszy cud Chrystusa polegał na przemienieniu wody w wino. Etanol kojarzy się nam także z momentami przejścia i podkreślaniem ważnych chwil – szampan przy świętowaniu nadejścia nowego roku kalendarzowego, na ślubie, wódka na imieninach, teoretycznie pierwszy kontakt z alkoholem przy osiągnięciu pełnoletniości. To także typowy dodatek wszelkiego rodzaju imprez ze znajomymi i rodziną, świętowania urlopu czy po prostu spotkania. Skąd zatem poświęcanie całego miesiąca trzeźwości?

Jednym z największych problemów polskiego społeczeństwa jest alkoholizm. Nie dotyczy on jedynie osoby spożywającej alkohol – to problem całych rodzin i społeczności. Utrapienie to ciągnie się przez naszą historię – nawet jeśli pozostawało wprost nienazwane, czy też niestwierdzone. Brak umiaru w piciu podkreśla Kochanowski w utworze O doktorze Hiszpanie, pijaństwo to także cecha polskiej szlachty podkreślona w Panu Tadeuszu Mickiewicza.

Ogromne rozmiary alkoholizm przybierał zwłaszcza w okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, gdzie nadużywających alkoholu było ok. 4 miliony. Dotkniętych następstwami tego problemu było jednak znacznie więcej – rozpad rodzin, problemy na tle emocjonalnym i psychicznym dotykały małżonków i dzieci uzależnionych. Alkoholizm dotykał zwłaszcza ludzi na wsiach i najbiedniejszych. Problem był palący – dlatego też w 1984 roku Kościół zaproponował miesiąc trzeźwości, inicjatywę zachęcającą do wstrzymania się od spożywania alkoholu. No właśnie – chodzi w końcu o abstynencję czy o trzeźwość?

Abstynencja oznacza po prostu wstrzymanie się od danej rzeczy. Od alkoholu, narkotyków, papierosów, po pornografię  czy współżycie – nie biorę w czymś udziału lub czegoś nie zażywam. Trzeźwość określana jest jako coś więcej, zmiana podejścia, wolność od danej rzeczy. Uparty uzależniony jest w stanie przerwać ciąg chcąc pokazać, że problemu nie ma,  potrafi przerwać w każdej chwili. Wyparcie pozwolić może na abstynencję kilkudniową, tygodniową, nawet miesięczną. W tym okresie ciężko jest mówić o trzeźwości umysłu, gdy każda komórka woła o nową dawkę narkotyku. Potem nierzadko następuje ciąg. Stąd abstynencja w intencji trzeźwości – osoby zażywające alkohol z umiarem, okazjonalnie nie muszą być pozbawione trzeźwości, sama abstynencja w przypadku osób z nałogiem to jednak za mało.

Wpływ alkoholizmu na otoczenie

Dlaczego powinno nas jako społeczeństwo to obchodzić? Póki nie krzywdzi innych, niech robi ze swoim ciałem co chce. No właśnie. Alkoholizm nie krzywdzi tylko uzależnionego. Co roku alkoholizm znajduje się wśród najczęstszych przyczyn złożenia pozwu rozwodowego – obok „niezgodności charakterów” i zdrady. Rozpadająca się rodzina to brak stabilnej przestrzeni dla rozwoju dziecka, co może mieć wpływ na jego późniejsze funkcjonowanie w życiu dorosłym. Osoby nadużywające alkoholu stają się ponadto nierzadko sprawcami przemocy domowej – co stanowi kolejny element burzący poczucie bezpieczeństwa dziecka. O ile za przemoc odpowiada dopuszczający się a nie alkohol, promile mogą agresję wzmagać i odbierać kontrolę nad swoim postępowaniem. Poczucie wstydu, strach, nieufność lub ufność przesadna to tylko wierzchołek góry lodowej. Dzieci uzależnionych uznawane są za mające predyspozycję do popadnięcia w nałóg lub założenia własnych rodzin z innymi nadużywającymi używek. Nie znając zdrowych mechanizmów radzenia sobie z problemami, nieść mogą traumę przez kolejne pokolenie.

źródło: pixabay.com

Alkoholizm to także zagrożenie dla fizycznego zdrowia dziecka. Wydawać by się mogło, że picie w ciąży to relikt przeszłości – wszak tyle jest kampanii o niepiciu w ciąży, na każdej puszce i butelce zawierającej etanol znajdziemy znaczek przestrzegający przed spożywaniem alkoholu, jednakże w dalszym ciągu w Polsce rodzi się ok. 9 tysięcy dzieci cierpiących na różnego rodzaju schorzenia związane z alkoholowym zespołem płodowym. Alkohol ma wpływ nie tylko wtedy, gdy jest spożywany od momentu powzięcia wiadomości o ciąży – w ostatnich latach coraz częściej mówi się o szkodliwości alkoholu już od momentu poczęcia dziecka, nawet o wpływie alkoholu na rozwój jeszcze przed.

Jazda pod wpływem alkoholu to także częsta przyczyna wypadków drogowych. Przekroczenie dopuszczalnej dawki ogranicza panowanie nad kierownicą, co w połączeniu z brawurą i złymi warunkami na drodze może przynieść fatalne skutki. Narażeni są pasażerowie, piesi, inni kierujący. Ignorowanie znacznie przekroczonej prędkości, znaków, przeszkód tworzy zabójczą mieszankę. Wielu tragedii można by uniknąć, gdyby prowadzącego cechowała trzeźwość umysłu. Pijani piesi i rowerzyści to także postrach ulic, ryzykujący życiem znacznie bardziej niż kierowcy – z autem nie mają szans. Nawet trzeźwy kierowca może nie zauważyć wtaczającego się na ulicę przechodnia i nawet jeśli nie zostanie mu przypisana wina, otrzyma traumę na długi czas.

Alkoholizm sprzyja bierności społecznej, osłabia umysł, doprowadza do marazmu. Społeczeństwo ospałe znacznie łatwiej jest kontrolować – wszak jest niechętne do podjęcia akcji, buntu. Brak walki, czasem wręcz promowanie pijaństwa ma na celu osłabić morale, więzi, ułatwić kontrolę na grupą. Nie bez powodu wśród przyczyn upadku ZSRR wskazuje się właśnie ogrom alkoholizmu – obniżającego wydajność pracowników, średnią życia i skutkującego narodzinami chorych i cierpiących przez pijaństwo rodziców dzieci. W pogoni za alkoholem traci się szerszy obraz rzeczywistości, co skutkuje niezauważaniem różnego rodzaju wątpliwych zabiegów władzy.

W końcu, istotnym problemem a jednak nieporuszanym zbyt często, jest spadek znaczenia roli ojca. Polskie rodziny cechuje silna pozycja matki (lub babki), gdzie ojciec to nierzadko rodzic dodatkowy. Ma utrzymać rodzinę, jednak wpływ na wychowanie dziecka czy decyzje finansowe podejmuje żeńska część rodziny. Ma to różnego rodzaju przyczyny, takie jak choćby przejęcie w wyniku wielu powstań i wojen prowadzenia domu przez kobiety z racji na niedobór mężczyzn czy właśnie alkoholizm, jednak diagnostyka polskiego matriarchatu to temat na zupełnie oddzielne opracowanie. Tu warto skupić się na roli nadużywania alkoholu.

Problem alkoholizmu znacznie częściej dotyczy mężczyzn, zatem w rodzinach – ojców. Przez nałóg stają się oni bohaterami negatywnymi, dokonującymi samoizolacji. Życie toczy się nie z nimi a obok nich. Stanowią tła swoich rodzin. Przeważająca część obowiązków spada na małżonkę, a także na dzieci, co jednocześnie sprawia, że ojciec traci autorytet. Jest dla rodziny de facto dodatkowym problemem. Nie stanowi dla synów wzoru męskości, dla córek zdrowego wzorca poszukiwanego partnera. To człowiek słaby, niegodny stawiania za wzór cnót. Ignorowanie lub wspieranie pijaństwa nie jest promowaniem tradycji, stanowi czynnik rozpadu instytucji w postaci rodziny, gdzie dzieci powinny nabyć poprawne wzorce i wartości. Nie da się mieć zdrowego społeczeństwa bez zdrowej rodziny jako podstawy. A bez ojców stających na wysokości zadania jest to znacząco utrudnione. Narzekamy na feminizację – ignorowanie problemu alkoholizmu to oddanie pola bez walki. Śmiejemy się z memów o pytaniu lewicującej młodzieży o obecność ojca, jednak przez bagatelizowanie szkód wyrządzanych w rodzinach przez uzależnienie sami częściowo się do tego przyczyniamy. Podobnie niesłuszne jest traktowanie alarmowania o problemie jako protestanckiego purytanizmu, traktującego spożycie alkoholu jako eksklawę piekła na ziemi. Można tak nazwać demonizowanie alkoholu jako przedmiotu, nie nawoływanie do walki z problemem. Na środowiskach konserwatywnych i tradycjonalistycznych ciąży szczególny obowiązek walki o trzeźwość i rozsądny stosunek do alkoholu – odzyskanie lub odbudowanie ojca jako autorytetu, stabilnego oparcia do właściwego rozwoju i opiekuna.

Problem całkiem współczesny

Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych wskazuje, że z problemami z alkoholem zmaga się ok. 3 milionów osób. Chodzi tu osoby spożywające alkohol w sposób nadmierny. Jeśli jednak wziąć pod uwagę wpływ  nałogu na najbliższych, wówczas okaże się, że problemy związane z nadużywaniem alkoholu dotyczyć mogą nawet liczby 2-3 razy wyższej – a więc nawet 25% mieszkańców kraju. Nie bez powodu o bliskich uzależnionych mówi się współuzależnieni. Zrzucenie odpowiedzialności za byt rodziny na innych,  odebranie poczucia bezpieczeństwa i stabilności, wywoływanie poczucia winy w sposób świadomy bądź nie, wstyd – wszystko to wywołuje pogorszenie zdrowia psychicznego, uczyć może złych mechanizmów radzenia sobie z sytuacją. Czasami bliscy są w stanie sami sobie z tym poradzić, czasami konieczna jest długoletnia opieka specjalisty. Nie jest to zatem koszmar minionego ustroju a całkowicie realny problem naszych czasów. Zmienia się jego postać i postrzeganie, spadek o ok. milion to jednak wciąż za mało. Warto też zauważyć, że są to co do zasady dane znane, sam problem może być znacznie szerszy. Nie jesteśmy w stanie zmierzyć dokładnie ilości osób będących w początkowych fazach nałogu, gdyż jest on wtedy często ukrywany lub wypierany. To możemy jedynie szacować. Polacy w dalszym ciągu znajdują się w czołówce największego spożywania różnego rodzaju trunków w Europie. Nie jest to jednak coś, z czego należy być dumnym.

Kultura picia – a może jej brak?

Palącą kwestią jest także kultura picia w Polsce – gdzie uroczystości muszą być suto zakrapiane, a kto z nami nie wypije tego we dwa kije. Odmowa picia budzi szok, wesele bez alkoholu to nie prawdziwe wesele. Napić się z każdym, napić na rozejście. Mocna głowa to powód do dumy, picie co piątek to bogate życie towarzyskie. Piwo przy każdym meczu, wino do obiadu to przecież niedużo. Alkoholizm to przymiot meneli, żuli, nie pracującego i mającego niezłą sytuację materialną człowieka, zwłaszcza młodego. W rzeczywistości brudny, śmierdzący alkoholik to etap końcowy – którego część nawet nie dożywa. Wbrew stereotypom nadużywanie alkoholu to coś typowego nie tylko dla pracowników fizycznych i bezrobotnych –według statystyk stanowi część życia znacznej części artystów i dziennikarzy (21,5%), lekarzy (12,6%), czy osób sprawujących wysokie stanowiska, na przykład kierownicze (10,4%). Są to zawody kojarzone z elitą, jednocześnie związane z dużym stresem i odpowiedzialnością. Społeczne postrzeganie alkoholizmu jako czegoś dotyczącego jedynie marginesu wzmaga wyparcie i utrudnia dostrzeżenie nałogu – a co za tym idzie, utrudnia poszukiwanie pomocy. Dopiero skandal lub wypadek może stać się impulsem do publicznego przyznania się i rozpoczęcia walki z nałogiem.

Alkoholizm zaczyna się niepozornie. Coraz częstsze zaglądanie do kieliszka, mówienie sobie samemu, że przecież potrafię przestać, odczuwanie przymusu picia – w celu zagłuszenia pustki, smutku, złości, innych emocji. Alkohol staje się niezbędnym elementem życia, ucieczką przed światem, krzywymi spojrzeniami lub stresem. Nie krytykuje, nie poniża, nie wyśmiewa. Rozumie. Wraz z uzależnieniem psychicznym dochodzą objawy na tle neurologicznym – problemy z pamięcią, kojarzenie faktów, dezorientacja. Wciąż jednak można to ukrywać, zrzucać na inne czynniki. Ma to duże znaczenie w przypadku tak zwanych alkoholików wysoko funkcjonujących  – odnoszących sukcesy zawodowe, mających piękne rodziny, w formie. Póki jest dobrze, bez problemu wykonuje swoje zadania i utrzymuje dom, nie trzeba poruszać tego wątku, wręcz go ignorować. Niesie to jednak za sobą ryzyko spektakularnego upadku.

Dopiero tak zwany etap krytyczny, gdzie kontrola nad piciem jest coraz mniejsza a sam nałóg nie daje się poskromić. To tu dochodzi do zaniedbania swojej prezencji, więzi społecznych i rodzinnych, obowiązków. Jednocześnie silne jest wyparcie problemu – to tu picie przeplata się z abstynencją  mającą udowodnić, że wszystko jest w porządku. W tej fazie otoczeniu kończą się usprawiedliwienia, nie można już tego nazwać odreagowaniem czy relaksem.

Finałową fazą jest etap przewlekły – uważany za jedyną postać alkoholizmu. Ciągi alkoholowe, zaprzestanie szukania okazji, narastające problemy zdrowotne, w tym fizyczne dochodzą do już istniejących problemów. Bez odpowiedniej pomocy stan ten zakończyć się może śmiercią. Stąd konieczna jest zmiana w postrzeganiu alkoholizmu jako tylko fazy ostatniej, gdy już może być za późno. Leczenie alkoholizmu, tak jak i innych chorób, może co do zasady przynieść najlepsze efekty przy rozpoczęciu na wczesnym etapie. Wysoka tolerancja na alkohol, częste po niego sięganie, zaniedbywanie kontaktów z innymi kompanami niż do picia, to sygnały ostrzegawcze, często bagatelizowane. Miesiąc bez picia to okazja do zrozumienia problemu, być może przyjrzeniu się sobie, odkrycia innych sposobów na radzenie sobie ze stresem czy dodatków do zabawy.

Hip Hip Hurrah – Peder Severin Kroyer

Dlaczego sierpień?

Warto teraz powrócić do zadanego na początku pytania – pić czy nie pić w sierpniu?  Wakacje to miesiąc zabawy, wyjazdów, grillowania. Piwo lub inny alkohol wyśmienicie pasuje do ciepłej kiełbaski lub kaszanki. Perspektywa bycia jedynym niepijącym nie jest kusząca. Dlaczego Konferencja Episkopatu Polski nie wybrała przygnębiającego listopada? Albo czegoś w Wielkim Poście? I tak staramy się wtedy wytrzymać w różnych wyrzeczeniach, tak by było łatwiej. Można wyróżnić trzy podstawowe przyczyny tego stanu rzeczy – i niekoniecznie będzie to złośliwość duchownych.

Zacząć należy od samego charakteru miesiąca trzeźwości. Ma to być wyrzeczenie ofiarowane w intencji osób uzależnionych i ich rodzin. Wyrzeczenie – to znaczy rezygnacja, zyskujące na wartości wraz z trudnością. W listopadzie i innych ponurych miesiącach, gdzie życie towarzyskie się uspokaja, taka decyzja nie byłaby dla osoby nieuzależnionej tak ciężka, jak w przypadku sezonu wakacyjnego. To w sierpniu obsypywani jesteśmy zaproszeniami na wyjazdy, w najlepsze trwa sezon ślubny. To takie chwile stanowią prawdziwy sprawdzian woli, okazję do wykazania się. Umiejętność nieulegania pokusie to sprawdzian charakteru, przywiązania do ziemskich przyjemności. Wybór takiego miesiąca nadaje temu przedsięwzięciu wyjątkowe znaczenie. Nie ma także zakazu podjęcia się wstrzemięźliwości w takiej intencji w innych miesiącach  roku – Krucjata Wyzwolenia Człowieka proponuje nawet cały rok. Nie należy ignorować duchowego wymiaru postu, ofiarowania wyrzeczenia (nawet cierpienia) w danej intencji.

Sierpień to także miesiąc pełen świąt i wydarzeń poświęconych Maryi, postaci zajmującej szczególne miejsce w polskiej kulturze i historii – wszak mowa o Królowej Polski. 15 sierpnia to Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, dzień wcześniej ma miejsca rocznica pierwszej transmisji Apelu Jasnogórskiego. W celu świętowania wniebowstąpienia organizowane są pielgrzymki z całego kraju. Sierpień to także wspomnienie chociażby Matki Bożej Śnieżnej, Kalwaryjskiej czy uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej. 15 sierpnia 1920 roku Maryja miała ukazać się walczącym w bitwie warszawskiej, podnosząc morale i prowadząc do zwycięstwa, co pomogło utrzymać niepodległość niedawno odrodzonego kraju. Maryja jako Matka otacza kraj opieką, stąd też za jej wstawiennictwem warto modlić się o trzeźwość narodu.

Trzecim, często nie branym pod uwagę przez krytyków powodem przemawiającym za wyborem sierpnia, jest alkoholizm na wsi. Sierpień to miesiąc żniw, a następnie dożynek. Zimne piwo schładza przy pracy, następnie towarzyszy w świętowaniu zbiorów. Przebywanie w polu pod wpływem jest szczególnie niebezpieczne. W starciu z kombajnem człowiek nie ma szans, zwłaszcza gdy zaśnie lub znajdzie się w pojeździe. Sami pijani prowadzący stanowią zagrożenie dla siebie i otoczenia. Praca rolnika jest pracą fizycznie wykańczającą, zwłaszcza w gospodarstwach zbyt małych na automatyzację. Szczególnie dawne PGRy dotknięte są tym problemem. Wsie, którym nie udało się stanąć na nogi po transformacji, zapomniane i zaniedbane, ze słabą komunikacją, są szczególnie narażone na plagę alkoholizmu. Brak wizji, zainteresowań, zajęcia zimą skłania ku butelce. Kościół na wsi ma w dalszym ciągu silną pozycję – nawet jeśli wiara ta wynika z przyzwyczajenia a nie przekonania, ksiądz to autorytet – zwłaszcza na terenach najbardziej zaniedbanych i zapominanych. Stąd apele o abstynencję w tym okresie są szczególnie potrzebne.

Za słuszny należ uznać zarzut demonizowania picia i alkoholu jako całości, kontrastujące przecież z jednoczesnym używaniem wina w liturgii – więc jak ten alkohol może być zły? Owszem, w porównaniu z alkoholem spożywanym normalnie jest dużo słabszy. Czy zatem o złym charakterze alkoholu decyduje jego moc? I słabym alkoholem można się upić. Samo picie alkoholu jest neutralnie moralnie. Problem pojawia się w przypadku nadużywania, upijania się. Na tym powinna skupiać się narracja – moderacji, odpowiedzialnym podejściu i czujności. Inaczej szczytna idea odstraszy nieprzekonanych zupełnie niepotrzebnie. Jeśli piję okazyjnie, rzadko to jak mogę traktować poważnie słowa obrazujące alkohol jak największe istniejące zło? Wraz z delikatną zmianą narracji upadłby najpoważniejszy argument krytyków pomysłu. I warto to rozważyć. O ile picie na złość KEPowi jest po prostu dziecinne, tak demonizowanie alkoholu jako przedmiotu jest zdecydowaną przesadą.

Czy warto zatem zdecydować się na abstynencję? Jak najbardziej, jeszcze jak. To wyraz solidarności z dotkniętymi problemem i ich bliskimi, sprawdzian woli i wytrzymałości, a także świadectwo – spędzenia miesiąca zabaw w sposób trzeźwy. Alkoholizm niesłusznie jest bagatelizowany, to jeden z demonów naszej wspólnoty narodowej. Warto wspierać wszelkie inicjatywy mające na celu walkę z tym problemem, czym dla wierzących jest także post w danej intencji. Jest to rzecz całkowicie dobrowolna, pozostawiona sumieniu, warto jednak popatrzeć szerzej niż “zły KEP zabraniający mi pić piwo do grilla nudnymi listami”.

 

Bibliografia:

  1. Alkoholizm w PRL. Jak upijano się w Polsce Ludowej? [online] https://historia.dorzeczy.pl/historia-wspolczesna/367339/alkoholizm-w-prl-jak-upijano-sie-w-polsce-ludowej.html [dostęp: 30.08.2023]
  2. Sierpień miesiącem trzeźwości [online] http://www.mateusztalbot.pl/strony/sierpien2013.html [dostęp: 30.08.2023]
  3. Trzeźwość – droga od uzależnienia do abstynencji [online] https://nasz-gabinet.pl/trzezwosc-droga-od-uzaleznienia-do-abstynencji/ [dostęp: 30.08.2023]
  4. Szulik Katarzyna, 9 tys. dzieci rocznie rodzi się z alkoholowym zespołem płodowym [online] https://www.doz.pl/czytelnia/a13706-9_tys._dzieci_rocznie_rodzi_sie_z_alkoholowym_zespolem_plodowym [dostęp: 30.08.2023]
  5. Alkoholizm: statystyki w Polsce i na świecie [online] https://hh24.pl/alkoholizm/ [dostęp: 30.08.2023]
  6. Cheda Robert, ZSRR: Alkoholik był produktem bolszewizmu [online] https://www.rp.pl/historia/art10654841-zsrr-alkoholik-byl-produktem-bolszewizmu [dostęp: 30.08.2023]
  7. Konsumpcja alkoholu w Polsce [online] https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2019/K_151_19.PDF [dostęp: 30.08.2023]
  8. Alkoholizm na wsi i w mniejszych miejscowościach. Posłuchaj audycji Porozmawiajmy o życiu [online] https://radioolsztyn.pl/alkoholizm-na-wsi-i-w-mniejszych-miejscowosciach-posluchaj-audycji-porozmawiajmy-o-zyciu/01529070 [dostęp: 30.08.2023]
  9. Statystyki rozwodowe – ikonografiki [online] https://www.prawnik-online.eu/statystyki-rozwodowe—ikonografiki,3,4204.html [dostęp: 30.08.2023]

 

Więcej artykułów tego autora przeczytasz pod linkiem.