Morderstwo zawsze porusza, morderstwo dziecka porusza szczególnie. Gdy okazuje się, że sprawcą jest równolatek, obcokrajowiec, i to znany służbom, atmosfera się zagęszcza. 27 kwietnia we francuskiej miejscowości Châteauroux został zamordowany 15-letni Matisse. Historia jego śmierci, wydarzeń ją poprzedzających i następujących po niej jak w soczewce ukazuje problemy tego kraju z migrantami, policją, sądownictwem, a także to, jak ludzie czują się we własnym kraju. Polała się krew Châteauroux to niewielkie, niespełna 50-tysięczne miasto w środkowej Francji. 27 kwietnia stało się miejscem okrutnej zbrodni. Późnym popołudniem doszło w niej do kłótni dwóch 15-latków. Francuz Matisse i Afgańczyk Akmal już wcześniej za sobą nie przepadali. Sprzeczka przerodziła się w szarpaninę, podczas której Matisse uderzył drugiego w nos – na tyle celnie, że poleciała z niego krew. Afgańczyk poszedł do domu, jednak nie po to, by obłożyć bolące miejsce lodem. Jak powiedział potem mediom jego brat, wywołało to w nim gniew nie do opanowania. [1] Wkrótce z niego wyszedł, niosąc nóż. Tu relacje medialne różnią się: według jednej wersji szła z nim matka, razem z synem rzuciła się na Matissa i przytrzymała go, gdy Akmal zadawał mu ciosy. [2] Według innej pomógł mu jego starszy o 3 lata brat, który wiózł go skuterem. Pewnym jest, że Francuz otrzymał wiele ciosów nożem, w tym w serce. Choć pomoc medyczna została mu szybko udzielona, zmarł kilka godzin później. Szybko wyszło na jaw, że sprawca ma kryminalną przeszłość. Szczególne wzburzenie wywołało to, że zaledwie tydzień temu zakończył się jego proces w sprawie rozboju. Co robił na wolności, gdy zazwyczaj karą za takie przestępstwo jest uwięzienie? Przebywał na niej legalnie, bo został skazany jedynie na opiekę kuratora. Nie wiadomo, czy ma na koncie jeszcze inne przestępstwa czy wykroczenia, ale zważywszy na to, że zwyczajna osoba rozboju nie popełnia, to prawdopodobnie ma na sumieniu jeszcze więcej. Jakby tego było mało, jego matka – oskarżona o współudział w zabójstwie – została wypuszczona z aresztu. Sprawa szybko rozeszła się po mediach, zarówno tradycyjnych, jak i społecznościowych. Symbolem ofiary stała się wydra – w ten sposób ojciec zmarłego czule się do niego zwracał. Chłopak był lubiany, odbierany jako pracowity, pomagał w rodzinnej restauracji. Wraz z wyrazami współczucia pojawiły się niewygodne pytania skierowane do systemu sądownictwa. Dlaczego sprawca nie został skazany na pozbawienie wolności tydzień wcześniej? Czy młody wiek był jedyną przyczyną dla takiego wyroku, choć przestępstwo dokonane przez nastolatka ma skutki takie same, jak przez dorosłego? Wywnioskowano, że gdyby wyrok był – w przekonaniu wielu – sprawiedliwy, choć może nie w pełni zgodny z literą prawa, to Matisse nie straciłby życia. Grupy antymigranckie vs status quo Stało się to zarzewiem konfliktu. Tydzień po jego śmierci został zorganizowany biały marsz, by uczcić jego pamięć. Organizatorzy ogłosili, że nie chcą, by stał się on manifestacją przeciwko komukolwiek. Zadziałało jednak coś, co można nazwać ludowym poczuciem sprawiedliwości: nie ma winy bez sprawcy, a zakaz mówienia o nim został odebrany jako cenzura. Grupa nacjonalistów stanęła pod budynkiem ratusza, trzymając transparenty z napisami „Sprawiedliwość dla Matisse’a” i „Francjo, obudź się”, a w mediach społecznościowych zaczął funkcjonować hasztag #JusticePourMatisse (sprawiedliwość dla Matisse’a). [3] Nie przeszło to bez uwagi mediów. Uwaga przeniosła się z ofiary i sprawcy na nowych „sprawców” – ludzi, którzy jako jedyni wznosili antymigranckie hasła. Spadła na nich krytyka z powodu „niezastosowania się do prośby rodziców” i „próby przejęcia całej sprawy”. Z drugiej strony byli to jedyni, którzy mieli wystarczająco wiele odwagi, by naruszyć status quo panujące w tym kraju od dekad. Widoczny jest strach przez totalitaryzmami, które rzekomo w każdej chwili mogą się odrodzić. Choć nic na to nie wskazuje, to stanowcze wyartykułowanie swoich żądań przeciwnych głównemu jest traktowane jako przejaw tego zjawiska. Niezależnie od opcji politycznej, od blisko pół wieku Francja uchodźców i migrantów przyjmuje, nie odsyła, nawet jeśli władze zapowiadają zaostrzenie zasad. Przekonanie, że należy dążyć do życia obok siebie i pokojowego współistnienia odbiera odwagę do krytykowania sąsiadów, a za takich odbierani są obcokrajowcy również jako swoisty bohater zbiorowy. Trudno więc znaleźć tych, którzy mówią wprost: Francjo, mamy problem. Gdy jednak się pojawią, wybierają metody głośne – dosłownie i w przenośni. Protestujący podczas białego marszu nie byli jedynymi. Mouvement Chouan, grupa mająca na celu wpływać na polityków przez rozliczanie ich z obietnic i zamiarów, przeprowadziła happening wymierzony we francuski wymiar sprawiedliwości. Możecie obejrzeć go poniżej. Zemsta góry… Żaden system państwowy nie może nie zareagować, gdy nawet w tak symboliczny sposób atakowany jest jeden z jego organów. Uczestnicy zostali aresztowani, a zarzuty im postawione są rozległe: począwszy od zorganizowania demonstracji bez zezwolenia, przez zniesławienie sędziów i uszkodzenie mienia, na podżeganiu do morderstwa skończywszy. Skąd tak drastyczny zestaw? Uderzający w dobro V Republiki – a tym niewątpliwie jest podważenie statusu quo względem migracji i nietykalności sędziów – muszą liczyć się z tym, że zostaną wytoczone przeciwko nim najcięższe działa. Nawet gdy w sądzie zostaną uniewinnieni, ich imię zostanie zszargane, oni sami będą żyli w napięciu odnośnie ich przyszłości, a jeśli nie mają funduszy na dobrych prawników, to wybronienie się będzie niezwykle trudne. Również media nie pozostawiają suchej nitki na protestujących. Pomijając sedno sprawy, niemal nigdy nie wspominając o kryminalnej przeszłości sprawcy, skupiają się na kontrowersjach. Zostali oni oskarżeni o „wykorzystanie śmierci nastolatka”. [4] Istotnie, nie wszyscy dobrze przyjęli wezwanie rodziców do tego, by na białym marszu nie mówić nic o sprawcy. W sieci pojawiły się pojedyncze komentarze, złośliwie oceniające restaurację prowadzoną przez ojca Matisse’a. Zdecydowanie nie jest to czyn godny pochwały. Warto jednak pamiętać, że pojedyncze reakcje o złym charakterze zdarzają się zawsze, a wyciąganie ich jako głównego nurtu jest ordynarnym kłamstwem. …i wątpliwości dołu Ciekawie zaczyna się robić, gdy przejrzy się materiały oznaczone wspomnianym hasztagiem #JusticePourMatise. Zarówno one, jak i komentarze pod nimi rzucają zupełnie inne światło na to, jak odbierana jest cała sprawa. Ludzie nie tylko szczerze współczują ofierze. Mówią wprost: boję się żyć we własnym kraju. Politycy i sędziowie w ostatnich 40 latach robili wszystko, by uczynić z mojego domu obce miejsce, zamieszkałe nie przez moją rodzinę, ale przez jakiś obcych. Co więcej, następuje zwątpienie w sens demokracji: skoro zawsze kierunek rozwoju (a może upadku?) państwa jest ten sam, to po co głosować? Z drugiej strony pewne nadzieje są łączone z wyborami do Europarlamentu, które odbędą się 9 czerwca. Wielu komentujących uznaje, że to ostatni sposób na to, by cokolwiek zmienić we Francji – skoro nie da się wprowadzić zmian ze strony kraju, być może spowoduje to sama Unia. Powtarzają się również żądania podniesione przez protestujących pod ratuszem i sądem. Powtarzają wezwania do ukarania sędziów, którzy zwalniali z aresztów lub więzień tych, którzy następnie dopuszczali się przestępstw – a owe zwolnienie było niewspólmiernie łagodne względem winy. Nawracają też żądania do wydalania z kraju migrantów-przestępców. To echa prawa zaostrzającego kwestię migracyjną, które zostało uchwalone na początku tego roku. [5] Choć zakłada ona pewne zmiany, to większość pierwotnych pomysłów – tych najostrzejszych, a więc dla partii centrum i lewicy najbardziej kontrowersyjnych – nie została zrealizowana. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a po pierwszych sukcesach w zakresie zmiany prawa nadzieja na dalsze zmiany powiększa się. Choć widać wyraźnie, że sama zmiana prawa bez przekształcenia sądów na niewiele się zdaje. Śmierć Matisse’a i protesty po niej nie zmienią Francji i jej społeczeństwa. Mało kto pamięta poprzednie ofiary podobnych morderstw. Pogłębiają jednak istniejącą od dawna szczelinę między tym, którzy określają się jako zwyczajni ludzie i elitami. Traktują siebie jako ofiary (obecne lub potencjalne) systemu państwowego, który ich zdaniem dba nie o lud, a grupę, która arbitralnie została określona jako ta, która potrzebuje szczególnego traktowania. Czy niepokoje i nadzieje zostaną skierowane wobec partii prawicowych, czy nawet one stracą zaufanie wyborców – przewidzenie tego jest trudne. Z pewnością jednak obserwowanie tego procesu będzie niezwykle ciekawe. [1] https://www.leparisien.fr/faits-divers/meurtre-de-matisse-a-chateauroux-mon-frere-a-saigne-du-nez-ca-la-rendu-fou-dit-le-frere-de-lagresseur-29-04-2024-ZS6KHBAGPZBQNJFRSP2Z7DGL6Y.php [2] https://www.ladepeche.fr/2024/04/30/mort-de-matisse-15-ans-poignarde-a-chateauroux-coups-de-poing-gifles-coups-de-couteau-que-sest-il-passe-le-soir-du-drame-11922508.php [3] https://www.ladepeche.fr/2024/05/04/meurtre-de-matisse-jusqua-10-000-personnes-attendues-a-chateauroux-pour-rendre-hommage-a-lado-de-15-ans-tue-par-un-afghan-du-meme-age-11930294.php [4] https://www.midilibre.fr/2024/05/01/meurtre-de-matisse-leurs-plats-de-15-ans-etaient-une-vraie-tuerie-la-famille-de-ladolescent-face-a-la-haine-en-ligne-11924203.php [5] https://www.pism.pl/publikacje/zmiany-w-polityce-imigracyjnej-francji Nawigacja wpisu Wszystko ma swój początek Pozy i postawy – stosunek filozofa do świata spektaklu