„… doda Ci skrzydeł!”. Kto z nas nie zna tej reklamy? Napoje energetyczne są szeroko reklamowane jako cudowny wręcz środek, który zapewni siłę, poprawi koncentrację, a nawet zwiększy powodzenie wśród płci przeciwnej. Słodkie, dla wielu smaczne – coraz częściej sięgają po nie dzieci. Czy są jednak dla nich bezpieczne? A dla dorosłych?

Niedawno do Sejmu wpłynął projekt zmiany ustawy o zdrowiu publicznym. Zakłada on wprowadzenie zmian, które zakazują sprzedaży tego typu napojów osobom niepełnoletnim, w szczegółowy sposób opisują ograniczenie ich reklamy w przestrzeni publicznej, łączącej jej z różnymi przyjemnościami, zakazują sprzedaży na terenie placówek oświatowych. Ciekawych brzmienia projektu odsyłam TUTAJ. Spowodował on przeniesienie do ogólnopolskich mediów dyskusji, która toczyła się od wielu lat w środowiskach medycznych i pedagogicznych. O ile większość społeczeństwa zgadza się z tym, że dzieci nie powinny pić takich napojów (podobnie jak kawy), to poparcie dla spożycia wśród dorosłych jest właściwie powszechne. Przyjrzyjmy się temu, co na ten temat mówi nauka.

Co znajdziemy w środku?

Na początek wypada wziąć ich skład pod lupę. Choć sprzedaje je wiele firm, głównie składniki są stałe. Są to zazwyczaj: woda, kofeina, tauryna, cukier, kilka witamin z grupy B oraz dodatki, jak dwutlenek węgla (zapewnia bąbelki), barwniki i konserwanty. Największe obawy budzi kofeina. Choć zawarta jest również w innych produktach, jak kawa, herbata, niektórych napojach gazowanych czy nawet czekoladzie, to nigdzie nie jest spotykana w takiej ilości. Uśredniając, w jednej puszce napoju znajdziemy jej od 80 do 200 mg, co odpowiada ok. 2-5 kawom. Dużo, prawda? Dla wielu z nas już wypicie kawy rozpuszczalnej z jednej łyżeczki więcej niż zwykle powoduje nieprzyjemne doznania, jak drżenie rąk, kołatanie serca czy niepokój – a co dopiero taka ilość. Poza tymi objawami pojawiają się zazwyczaj również rozpierające bóle głowy, wysuszenie wnętrza ust, zgagę czy uczucie ucisku w klatce piersiowej. Interesujący jest również wpływ na neuroprzekaźniki w mózgu, a szczególnie serotoninę. Bywa nazywana hormonem szczęścia nieprzypadkowo – jej niedobór jest powiązany z występowaniem depresji (choć, jak się od niedawna okazuje, nie w bezpośredni sposób). Wypicie napoju z kofeiną powoduje, że jej stężenie wzrasta, co daje nam „zastrzyk szczęścia”… ale po kilku godzinach nadmiernie się obniża, przez co sięgamy po kolejną puszkę napoju. Błędne koło się zamyka.

Interesującym zagadnieniem jest również obecność tauryny. Pełni w organizmie wiele funkcji: trawieniu tłuszczy, transportu kreatyny do mięśni i przyspiesza ich regenerację (co szczególnie interesuje niektórych sportowców, więc rynek suplementów z nią w składzie jest pokaźny), bierze udział w procesie uczenia się. Wygląda niewinnie, a wręcz potrzebnie – jednak odpowiednio zbilansowana dieta wystarcza, by pokryć zapotrzebowanie na nią. Przyjmuje się, że dzienne spożycie powinno wynosić ok. 400 mg dziennie. Tymczasem puszka napoju energetycznego zawiera jej zazwyczaj od 500 do 1000 mg. Czy jej nadmiar szkodzi? Nie ma wielu badań na ten temat, jednak te, które się pojawiły wykazują, że „co za dużo, to niezdrowo” ma sens również w tym przypadku. Może zaburzać gospodarkę wapniową, a co za tym idzie – uwapnianie kości. [i] Jest to szczególnie istotne w okresie dorastania, bo mniejsza gęstość mineralna kości powoduje, że w wieku podeszłym częściej będą występować złamania, które wtedy będą nawet groźne dla życia.

Cukier – kto go nie lubi? Niestety okazuje się, że wbrew popularnemu hasłu wcale nie krzepi. O zgubnym, a widocznym po latach wpływie nadmiaru cukrów, szczególnie prostych można pisać opasłe tomiszcza – tutaj ograniczę się do jednego z tych aspektów. W puszce napoju energetycznego zawarte jest go tyle, co w 10 łyżeczkach do herbaty. Gdyby rozpuścić taką ilość w wodzie, prawdopodobnie by nas zemdliło i nigdy więcej po niego byśmy nie sięgnęli. Tutaj się to nie dzieje ze względu na zawartość kofeiny oraz regulatorów smaku, które niwelują nadmiar słodkości. Taka ilość nie pozostaje bez wpływu na organizm: pojawia się hiperglikemia, czyli zbyt wysoki poziom glukozy we krwi. Zdrowy organizm potrafi przenieść ją do komórek dzięki insulinie, ale przy tak dużym dostarczeniu jej zajmuje mu to pewien czas. Nim to nastąpi, człowiek odczuwa różne nieprzyjemne objawy. Różnią się one między ludźmi, ale mogą powodować m. in. większe pragnienie, bóle głowy, złe samopoczucie. Gdyby nie kofeina, dołączyłoby do tego senność i problem z koncentracją – ona znosi te efekty. Jak widać, część objawów się powtarza względem tego, co było wymienione przy kofeinie, więc nieprzyjemny efekt może być jeszcze silniejszy.

Zbyt energetyczne dzieci

Powyższe skutki brzmią niezbyt miło, ale nie tragicznie. Jeśli sam, drogi Czytelniku, nie pijasz regularnie energetyków, to jest bardzo prawdopodobne, że znasz kogoś, kto to robi. Nie wydaje się, by rujnowało mu to zdrowie… a przynajmniej do czasu. Inna sprawa ma się z dziećmi i nastolatkami. Dorastający organizm zachowuje się inaczej niż już dojrzały. Ta sama dawka substancji wywołuje u nich silniejszy (lub słabszy) efekt, niż u dorosłego, mechanizmy biochemiczne w nich zachodzące przebiegają na nieco inny sposób, ich organy są trochę inaczej zbudowane. Co więcej, dojrzewający umysł nie jest w stanie skutecznie kontrolować impulsów, zachcianek i presji grupy. Powoduje to, że dla nich energetyki są bardziej niebezpieczne niż dla ich starszych kolegów.

Na ile to jest właściwie rozpowszechniony problem, czy nie zajmujemy się sytuacją marginalną? Nie jest to mały, pomijalny odsetek – choć dane są niejednoznaczne, to regularnie robi to ok. 20% z nich, więcej chłopców. Co ciekawe, do niedawna w Stanach Zjednoczonych prowadzono statystyki odnośnie zatrucia energetykami. Aż 25% z nich stanowiły dzieci poniżej 6 lat – za to opiekunowie ¾ z nich twierdzili, że maluchy wypiły je nieświadomie, będąc przez kogoś zachęcone bez poinformowania, co to za napój, bądź korzystając z nieuwagi dorosłych, wzięły puszkę czy szklankę i wypiły. [ii]

Kofeina jako stymulant powoduje zniesienie poczucia zmęczenia, a więc też trudności w zasypianiu. Wypicie napoju z jej zawartością na nawet 6 godzin przed snem skutkuje w trudnościach w zasypianiu. Szczególnie nastolatki, wracające później do domu niż młodsze dzieci, mogą wypić puszkę (albo i więcej) tego słodkiego napoju już wieczorem. Sen jest dla nich bardzo ważny, ponieważ nie tylko zapewnia odpoczynek i siłę do działania kolejnego dnia. Właśnie podczas niego wydziela się najwięcej hormonu wzrostu – niedobór powoduje, że odstaje się od grupy rówieśników, co źle wpływa na samoocenę. Co więcej, ten związek chemiczny zmniejsza apetyt (osoby odchudzające się czasem decydują się na takie oszukanie organizmu – nie jest to jednak dobry pomysł). O tym, jak dostarczenie odpowiedniej ilości kalorii jest ważne dla rozwoju, nie trzeba tłumaczyć. Dzieci jedzą przede wszystkim wtedy, gdy czują taką potrzebę, więc gdy są „najedzone kofeiną”, przez dłuższy czas mogą jeść zbyt mało w stosunku do swoich potrzeb.

Nadmiar cukrów prostych i kofeiny ma też skutki bezpośrednio dotykające nauki szkolnej. Tak duży zastrzyk energii powoduje, że dzieci zamieniają się w „żywe srebro” i bardzo trudno im usiedzieć w ławce – a właściwie jeszcze trudniej niż zwykle. Teoretycznie kofeina pomaga w skupieniu uwagi –  u nich dochodzi konieczność wydatkowania nadmiaru energii, które staje się dominujące. Przeszkadza to nie tylko im samym, ale też innym uczniom i nauczycielom. Co więcej, powoduje ona wspomniane wcześniej zmiany nastroju: euforię z następczym smutkiem. Przekłada się to na zdolność rozumienia, zapamiętywania, współpracy w grupie, a nawet ryzyko zachowań agresywnych u dzieci, które wyjściowo mają ku temu predyspozycje. Razem tworzy to istną mieszankę wybuchową.

Warto się zastanowić, po co właściwie dzieci piją te napoje? Dzieje się tak z kilku powodów. Do najczęściej podawanych przez nie jest chęć skupienia się przed sprawdzianami albo poczucie większej siły przed zajęciami wychowania fizycznego. Narzuca się pytanie: po co im taki dodatek, nie wystarczają im ich własne możliwości? Może chodzi o wyścig szczurów… a może o niewyspanie spowodowane wspomnianym wcześniej wypiciem tego napoju wieczorem – i błędne koło się zamyka, drzwi do uzależnienia stoją otworem. Inne podawane przez nie powody to chęć dopasowania się do grupy, bycie postrzeganym jako ktoś „fajny”, nie „sztywniak”, złamanie rodzicielskiego zakazu. Te wszystkie mechanizmy są stare jak świat i przewijają się w różnej formie, do alkoholu, papierosów, narkotyków, nadmiernego grania w gry i innych zachowań dołączyły również napoje energetyczne.

Co przyniesie przyszłość

Za jakiś czas w Sejmie, a potem prawdopodobnie również Senacie będzie omawiany opisany na samym początku projekt, który ma spowodować, że niepełnoletni nie będą sięgać po energetyki. Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że wejdzie on w życie – być może z niewielkimi poprawkami, jednak duch zostanie zachowany, ponieważ większość partii politycznych popiera taką zmianę. Nie spowoduje to magicznie, że dzieci przestaną pić te napoje. Równie istotna jest mądra, dostosowana do nich edukacja – a ta niemal nie istnieje. Bez niej będą nadal z radością wypijać kolejne puszki, ciesząc się, że są już właściwie jak dorośli, a umoralniające pogadanki tylko pogłębią w nich to przekonanie. To, jak dotrzeć do młodzieży, jest już tematem zupełnie osobnym.

[i] https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/23879181/

[ii] https://www.efsa.europa.eu/en/supporting/pub/en-394

Więcej artykułów Agaty znajdziecie pod linkiem.

By Agata Leszczak

Lekarz medycyny, miłośniczka gór, kolarstwa i literatury, szczególnie historycznej