Powoli opada kurz związany z zabójstwem 9-miesięcznego dziecka, nazwanego Felkiem. Dramat, jaki rozpoczął się w Łodzi, trwał przez Oleśnicę, ostatecznie rozlewając się na strefę online i prawną, prawdopodobnie będzie trwał jeszcze długo. I – mam szczerą nadzieję – doprowadzi do trwałych zmian w interpretacji prawa i społecznej świadomości. Jednocześnie mamy do czynienia z licznymi przekłamaniami i manipulacjami odnośnie tego, w jakiej sytuacji było dziecko i jego matka.

 

Mit 1: wrodzona łamliwość kości to wyłącznie ból i cierpienie

Przede wszystkim nie wiemy, na jaki typ łamliwości kości chorowało dziecko. Istnieje jego kilkanaście typów, różniących się stopniem nasilenia i skutkami dla chorego. Na obecny stan wiedzy, która przeszła do informacji publicznej, lekarze nie ustalili do końca typu tej choroby. Jedynym wspomnieniem jest ta przekazana przez Gazetę Wyborczą, jakoby studenci medycyny mieli głośno komentować obecność złamań kości w obrazie USG. Gazeta ta jest powszechnie znana z – delikatnie rzecz ujmując – naginania rzeczywistości. Łódzcy lekarze w swoim oświadczeniu zaprzeczyli tym doniesieniom. Dodatkowo, z czysto własnego doświadczenia: wiedza studentów medycyny jest naprawdę niewielka, a widok tak rzadkiej wady na tak niejasnym bez opatrzenia się obrazie jakim jest ten na monitorze ultrasonografu pozwala poddać w wątpliwość, by faktycznie mogli być w stanie te zmiany wypatrzeć.

Przechodząc do samej choroby. Rzecz jasna, życie z nią nie jest usłane różami. Jest związane z bólem, cierpieniem, koniecznością licznych konsultacji, leczenia – często wielokierunkowego. Jednak redukcja życia, doświadczenia człowieka do jedynie jednostki chorobowej jest nieakceptowalnym uproszczeniem. Na pewien sposób wygodnie patrzy się wyłącznie z jednej perspektywy, tej negatywnej – wówczas poparcie dla zabicia takiej osoby przychodzi łatwiej. To jednak fałszywa empatia, wskazująca na bezwartościowość takiego życia.

Komentarze o chorych nie tylko na tę chorobę, ale i na inne wady wrodzone, czy też nabyte słyszą również ci, którzy na nie cierpią. Dotyka ich to. Otrzymują pośrednio komentarz: twoje życie jest bezwartościowe, jesteś jedynie obciążeniem dla rodziny, systemu, państwa. Lepiej, by cię nie było. Podobno żyjemy w dobie empatii – działa ona jednak zadziwiająco wybiórczo.

 

Mit 2: matka byłaby pozostawiona sama sobie

Środowiska proaborcyjne roztaczają upiorną wizję, że tuż po porodzie matka byłaby wypisana z dzieckiem ze szpitala i pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresuje. Jest to oszczerstwo i policzek wymierzony wobec szeroko działającego systemu opieki nad chorymi potrzebującymi szczególnej opieki. Począwszy od samego szpitala w Łodzi, który specjalizuje się w zajmowaniu się takimi rzadkimi wadami – lekarze w nim pracujący wielokrotnie podkreślali, że matce została zaoferowana kompleksowa opieka neonatologiczna i w zakresie innych, potrzebnych specjalności. W tym samym mieście funkcjonuje Fundacja Gajusz, prowadząca między innymi hospicjum perinatalne, zapewniając opiekę na bardzo wysokim poziomie. Istnieją również hospicja domowe, stacjonarne, stowarzyszenia rodzin pacjentów chorych na poszczególne choroby rzadkie.

Świadomość tej pomocy jest mało rozpowszechniona, jednak stwierdzenie, że nie istnieje, jest jawnym kłamstwem. Jest też niczym danie w twarz ludziom, którzy od lat angażują się w rozwój tej pomocy. Z drugiej strony mam wrażenie, że nawet w każdej dzielnicy miasta, każdym miasteczku i wsi mógłby działać taki zespół – będzie to niewystarczjące dla tych, którzy przed oczami mają jedną opcję: śmierć.

 

Mit 3: zamknięcie ciężarnej w izolatce to tortury

Budzącą silne emocje była kwestia przeniesienia ciężarnej na oddział psychiatryczny i zastosowanie przymusu bezpośredniego. Jednak, wziąwszy to na chłodno, była to jedyna bezpieczna opcja dla tej kobiety i jej dziecka. Wypowiadając treści wskazujące na chęć zrobienia krzywdy, wręcz zakończenia swojego życia, personel oddziału musiał reagować. Na samym oddziale psychiatrycznym jedną ze skutecznych metod zapobiegnięcia tragedii jest uniemożliwienie dokonania jej. Jak wiadomo, arsenał leków bezpiecznych do podania w ciąży, zwłaszcza w okresie na krótko przed porodem jest bardzo wąski. Mechaniczne uniemożliwienie dokonania sobie krzywdy, choć brzmi makabrycznie, zapobiega jeszcze większej tragedii.

Czy przeniesienie jej do osobnego pokoju było złamaniem prawa? Wręcz przeciwnie, było jego wykonaniem. Artykuł 18 Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego wskazuje, że można go użyć między innymi wobec osoby, która zagraża życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby. Pacjent poddany unieruchomieniu powinien również być izolowany, ze względu na swoje bezpieczeństwo: w tym momencie staje się bezbronny wobec ataków innych osób (szczególnie pacjentów). Stan osoby unieruchomionej sprawdza się co kwadrans, a izolowana powinna znajdować się w pomieszczeniu odpowiednio przygotowanym, bezpiecznym i monitorowanym. Nikt, nawet skrajna lewica nie składała zażaleń odnośnie warunków, w jakich przebywała wspomniana ciężarna, możemy więc założyć, że prawo w tym zakresie było przestrzegane.

 

Mit 4: aborcja to jedyna możliwość w obecnym prawie

Określenie „zakończenie ciąży” nie jest w polskim prawie jasno określone. W medycynie sytuacja, gdy ciąża trwa mniej, niż 22 tygodnie jest jednoznaczna: każde zakończenie jej jest jednoznaczne z poronieniem. Nawet dzieci żywo urodzone nie są ratowane, ponieważ nie mają żadnych szans na przeżycie z powodu skrajnej niedojrzałości organizmu, byłaby więc to terapia daremna, przedłużająca cierpienie a nie dająca nadzieję na życie. Po tym terminie ciążę można zakończyć bądź to przez wywołanie porodu, przeprowadzenie przez cesarskie cięcie, bądź uśmiercenie dziecka przed narodzinami.

Prawnik z Federy, organizacji proaborcyjnej znanej z agresywnego sposobu działania i zastraszania przeciwników, zażądał „indukcji asystolii płodu”. Z prawnego na nasze: zabicia dziecka w łonie matki przez zastrzyk – w polskich realiach z chlorku potasu, substancji uniemożliwiającej komórkom serca pracę, a w konsekwencji śmierć dziecka. Sytuacja ta jest absurdalna z kilku powodów. Lekarz nie ma żadnego obowiązku kierować się chęciami pacjenta bądź prawnika go reprezentującego, tak długo gdy inne formy terapii są również możliwe. Mała dygresja: często przytaczanym przez lekarzy przykładem jest wymuszanie ze strony pacjentów niektórych środków nasennych bądź leków na cukrzycę pomagającym zmniejszyć masę ciała. Spotyka się to z uzasadnionym oporem. Tymczasem słowo prawnika, który reprezentował kobietę miałby być jakąkolwiek wykładnią i nakazem wobec lekarza? W żadnej innej sytuacji nie zrobiłoby to wrażenia. Aborcja przez swoją społeczną wagę, oraz strach przed medialnym linczem zmienia postrzeganie.

Polskie prawo w żadnym miejscu nie precyzuje, jak owe zakończenie ciąży po 22 tygodniu ma wyglądać. Choć lekarze, w tym ginekolodzy już dawno temu zwracali się do ministerstwa zdrowia z prośbą o doprecyzowanie tej kwestii, nie doczekali się odpowiedzi. Nie występuje nigdzie nakaz, by dziecko przed porodem uśmiercić. Jednak brak jego zabicia skutkowałby tym, czego aborcjoniści nie chcą: koniecznością zajęcia się nim. „Problem”, jak nazywają małego człowieka, nie zniknąłby. Może nawet okazałoby się, że nie jest tak chory, jak wcześniej przekonywano rodziców? Może po pewnym czasie psychiczny stan matki by się ustabilizował na tyle, że przy dalszej pomocy mogłaby pełnić swoją nową rolę?

W przypadku Felka, ale i innych licznych, bezimiennych dzieci nie poznamy odpowiedzi na to pytanie. Ich życia zostały brutalnie przerwane. Dr Jagielska nadal chwali się w internecie swoimi „osiągnięciami”. W jej przypadku pewną nadzieję daje burza medialna, która wokół sytuacji narosła. Do prokuratury wpłynęło zawiadomienie o możliwości popełnienia przez nią przestępstwa. Patrząc po wskazaniach minister Leszczyny odnośnie traktowania takich spraw nie robię sobie wielkich nadziei. Jednak społeczeństwo zobaczyło na własne oczy, czym jest mentalność proaborcyjna. Nie chodzi o „zlepek komórek”, o „wolny wybór”. Chodzi wyłącznie o śmierć. A żadne państwo określające siebie jako cywilizowane nie może zezwalać na nią wobec bezbronnych.

By Agata Leszczak

Lekarz medycyny, miłośniczka gór, kolarstwa i literatury, szczególnie historycznej