Konfederacja, jako pierwsza liczącą się siła polityczna, upubliczniła cały swój program wyborczy. Przyjrzyjmy się mu zatem bliżej, aby zrozumieć, jaką wizję Polski oni mają.

Konstytucja wolności

W pierwszej kolejności uwagę zwraca tytuł. Wskazuje on na liberalne inspiracje konfederatów. Wolność to przecież sztandarowa wartość liberalizmu, wręcz jej esencja. Dążenie do wolności jednostki jest przecież celem polityki liberalnej. Na dodatek konstytucje też są w dużej mierze wytworem liberalizmu. Ich gwałtowna ekspansja w XIX i XX wieku, wraz z postępującą liberalizacją i kapitalizmem, nie jest przecież dziełem przypadku.

Po owocach ich poznacie

Patrząc z lotu ptaka widać, że program ten stara się być konsensusem pomiędzy różnymi światopoglądami występującymi w Konfederacji. Cały program ma oczywiście wyraźny przechył liberalny, ale nawet twardy narodowiec odnajdzie w nim coś dla siebie. Ta wyraźna niespójność ideologiczna stanowi zarówno wadę jak i zaletę. Umiejętność łączenia w końcu jest bardzo przydatna w polityce, dopóki jednak nie prowadzi do zupełnego zaprzeczenia swoich ideałów. Z tym drugim nie mamy raczej do czynienia w przypadku tego programu. Próba syntezy jest dość udana i niespójności nie kłują specjalnie w oczy. Dzięki temu każdy znajdzie w tym programie coś dla siebie.

Dokonania Konfederacji

Na początku swojego programu Konfederacja prezentuje swoją działalnością w tej kadencji Sejmu. W sposób przejrzysty można się zapoznać z aktywnością ich koła poselskiego. Co ważne pojawiają się w samym tekście odnośniki, dzięki czemu osoba zainteresowana danym tematem może obejrzeć konferencję prasową lub zapoznać się z projektem ustawy. Bardzo ciekawy pomysł, który zasługuje na docenienie.

Konfederaccy lekarze

Drugim aspektem ogólnym, za który warto pochwalić konfederatów, jest to, iż przed każdą polityką publiczną stawiają ,,diagnozę problemu’’. Oczywiście bardzo często jest ona niepoparta żadnymi danymi lub zwyczajnie kłamliwa (co udowodnię na kilku przypadkach w dalszej części tekstu), natomiast należy docenić samą próbę namysłu. W końcu jeśli coś nie jest problemem to nie ma potrzeby, aby zajmowało się tym państwo. Szkoda jednak, że dobrane przez konfederatów leki prędzej zabiją pacjenta niż go uzdrowią.

Podatkowy populizm

W pierwszym rozdziale Konfederaci od razu zaczynają od specjalności zakładu, tj. programu obniżek i uproszczenia podatków. Już w pierwszych zdaniach stwierdzają oni, że ,,podatki w Polsce są skomplikowane, a ich pobór drogi i nieefektywny’’. Oczywiście nie przedstawiają na poparcie swoich tez jakichkolwiek danych poza tym, że Polska zajmuje odległe miejsce w rankingu konkurencyjności podatkowej. Nie mierzy on jednak, co zrozumiałe, kosztów i efektywności poboru. Brak więc bezpośrednich argumentów, że pobór podatków jest w Polsce drogi i nieefektywny.

W swojej ,,diagnozie’’ idą jeszcze dalej i pojawiają się tam zdania wprost propagandowe, jak na przykład: ,,W zamian za te wszystkie daniny otrzymujemy wizję głodowych emerytur, niewydolny system ochrony zdrowia i niedostosowaną do potrzeb rynku pracy edukację. Wiele z naszych wspólnych pieniędzy jest bezmyślnie wydawanych na ciągle rozrastającą się biurokrację, która te podatki zbiera, a także na coraz to nowe programy socjalne. Skala rozkradania i marnotrawienia pieniędzy w naszym państwie jest gigantyczna.’’

Szczególnie oburzające są oskarżenia o gigantycznej skali rozkradania i marnotrawienia publicznych pieniędzy. Nie uzasadniają oni bowiem w żaden sposób swoich tez. Pewnie gdyby zapytać ich o źrodło tych rewelacji odpowiedzieli by ,,wszyscy przecież to wiedzą’’, ewentualnie ,,szwagier ciotki brata pracuje w urzędzie i mówił jakie tam są przewały’’.

Tego typu ,,diagnoza’’ musi oczywiście prowadzić do błędnych wniosków. Skoro państwo – w narracji konfederatów – nas okrada i marnuje środki na masową skalę, to logiczną konsekwencją jest chęć zabrania tych środków rządowi. Konfederaci postulują więc ,,rewolucję w ustawie o PIT’’. Proponują oni kwotę wolną od podatku w wysokości 12-krotności minimalnego wynagrodzenia, liniowy PIT, rozszerzenie ulgi dla młodych, zwolnienie lokat i obligacji z podatku Belki, szeroki wachlarz uproszczeń podatkowych dla przedsiębiorców oraz ulgę kredytową w przypadku zakupu mieszkań.

Sztandarowym postulatem podatkowym Konfederatów jest dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców. Niejako na dokładkę dorzucają oni zniesienie piętnastu pomniejszych podatków.

Nie zgadzam się z tym programem. Celem powinna być budowa polskiej wersji ,,państwa dobrobytu’’ z silnymi usługami publicznymi. Propozycje konfederatów zmierzają de facto do prywatyzacji usług publicznych poprzez podmycie podstaw ich finansowania.

Wizja liniowego PITu czy dobrowolnego ZUSu dla przedsiębiorców jest jawnie antywspólnotowa i po prostu niesprawiedliwa. To zamożniejsi obywatele powinni w większym stopniu łożyć na państwo. Tę podstawową sprawiedliwość może tylko zapewnić silna progresja podatkowa. Jedyny postulat, który oceniam pozytywnie jest propozycja kwoty wolnej od podatku w wysokości 12-krotności minimalnego wynagrodzenia. Istotnie ulży to najbiedniejszym Polakom.

Liberalny mainstream lubi nazywać konfederatów faszystami, konstatując przy tym jednocześnie, że chociaż ,,znają się na gospodarce’’. Jednak to właśnie na gospodarce konfederaci nie znają się zupełnie.

Unia ich snów

Kolejny rozdział konfederaci poświęcili relacji Polski z Unią Europejską. Zauważyć należy, że nigdzie nie pada postulat wyjścia z UE lub rozpisania referendum w tym przedmiocie. Widać do jakiej ,,jobbikizacji’’ przekazu doszło od czasów słynnej ,,Piątki Mentzena’’.

Program jest zasadniczo krytyczny wobec uległej polityki kolejnych rządów oraz samej Unii jako takiej. Konfederacja proponuje więc własną wizję relacji z Unią Europejską w której zakłada ona częstsze korzystanie z prawa weta, budowę sojuszu państwa narodowych przeciwko polityce unijnej oraz masowe zaskarżanie aktów prawa unijnego do europejskich trybunałów.

Ta suwerennościowa narracja dobrze wygląda na papierze, ale konfederaci nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że kurs ku federalizacji Europy już został podjęty. Europy ojczyzn nie ma i nie będzie. Kolejną mrzonką jest wizją konfederatów, że zatrzymamy niekorzystne dla nas działania Unii na poziomie europejskich trybunałów. Skoro TSUE jest w stanie nakazywać zamknięcie kopalni Turów i niemiłosiernie chłostać Polskę za reformę wymiaru sprawiedliwości to jest mało realne, że zawrócimy na drodze sądowej ekspansję UE. Sam TSUE przecież wytworzył w swoim orzecznictwie zasadę pierwszeństwa prawa unijnego przed prawem krajowym oraz regułę, że Unia ma prawo ingerować w kompetencje państw członkowskich, jeśli te mogą wpływać na wykonywanie kompetencji unijnych. Zasady te są forpocztą pogłębiania integracji europejskiej.

Dlatego też nie wierzę w skuteczność program konfederatów. Koniec końców zablokują ich politykę strukturalne siły – Zarówno polskie jak, i zagraniczne.

Szkoła jak firma

Kolejny rozdział konfederaci poświęcili edukacji. Zwrócili oni uwagę na niskie zarobki nauczycieli oraz wynikającą z tego negatywną selekcję do zawodu. Co zaproponowali aby to zmienić? Tak, zgadza się. De facto prywatyzację szkolnictwa.

Proponują oni przede wszystkim szeroką decentralizację program nauczania oraz bon edukacyjno-wychowawczy. Zgodnie z ich propozycjami to sama szkoła określałaby czego mają dzieci się uczyć, a dyrektor przypominałby prezesa przedsiębiorstwa. Sami konfederaci podkreślają, że jego zarobki mogą być powiązane z wynikami finansowymi szkoły (sic!) albo osiągnięciami uczniów. Rola państwa ograniczać się ma jedynie do przekazywania pieniędzy z bonu oraz organizacji corocznych testów.

Gdy przeczytałem ten rozdział miałem wrażenie, że – parafrazując Mefistofelesa z Fausta – Konfederacja to ta siła, która ,,wiecznie dobra pragnąc, wieczne zło czyni’’. Konfederaci nie zastanowili się nad tym, że konsekwencją ich programu może być powstanie szkół, w których będzie się nauczać treści płaskoziemskich, antyszczepionkowych lub promować zabijanie nienarodzonych dzieci czy deprawować młodych Polaków treściami LGBT+. W końcu skoro będą rodzice, którzy takie ideologie wyznają, to odpowie na to ,,popyt’’ w postaci powstania placówek edukacyjnych o takim profilu. Kolejnym groźnym zjawiskiem mogłoby być powstanie oddzielnych szkół imigranckich, gdzie dzieci nie asymilowałaby się w żaden sposób. Przypadek Francji jest chyba na tyle odstraszający aby do tego nie dopuścić.

Rolnictwo narodowe

Pierwszą polityką, która wyraźnie stawia na przekaz narodowy jest rolnictwo. Wynika to najprawdopodobniej z faktu, że ekspertem ds. rolnictwa w Konfederacji jest Anna Bryłka reprezentująca Ruch Narodowy. Wielkim plusem jest to, iż podkreślono istotność bezpieczeństwa żywnościowego. Już samo to zasługuje na pochwałę i docenienie.

Dwa najważniejsze akcenty narodowe to walka z konkurencją płodów rolnych z Ukrainy oraz chęć zapewnienia tego, iż polska ziemia będzie uprawiana tylko i wyłącznie przez polskiego rolnika.

Do tego dorzucają oni szczyptę postulatów liberalnych jak uproszczenia prawa budowlanego dla rolnictwa, możliwość swobodnego handlowania płodami rolnymi oraz odrzucenie polityki unijnej wynikającej z postulatów klimatycznych. Jakich konsekwencji dla polskiego rolnictwa możemy się spodziewać w przypadku odrzucenia europejskiego ,,Zielonego ładu’’, konfederaci nie precyzują.

Słusznie Konfederacja postuluje zakaz wkraczania na teren gospodarstw rolnych przez aktywistów prozwierzęcych. To nie znaczy oczywiście, że dobrostan zwierząt nie leży mi na sercu, nie mniej od ewentualnych interwencji jest Policja, a nie aktywiści.

Program ten oceniam dość pozytywnie. W końcu Konfederacja była w stanie mocniej odejść od ortodoksji rynkowej, a już samo to jest miłym zaskoczeniem.

Fantasmagoria broni

Kolejny rozdział konfederaci poświęcają szeroko pojętemu bezpieczeństwu. Tutaj też mamy do czynienia z próbą wymieszania postulatów liberalnych z narodowymi, jednak z przewagą tych pierwszych.

Konfederacja stawia na rozbudowęsił zbrojnych, ale zawodowych. Jak ognia unikają oni słowa ,,pobór’’, które wisi nad nami od wybuchu wojny jak miecz Damoklesa.

Imigracji poświęcają oni jedynie jeden akapit, mówiąc w nim przekazem mocno narodowym. Zdecydowanie sprzeciwiają się nielegalnej imigracji, kładąc nacisk na rozbudowę umocnień granicznych oraz wzmocnienie Straży Granicznej.

Najbardziej kuriozalnie wyglądają ich przemyślenia w zakresie ułatwienia dostępu do broni. Co ciekawe używają oni określenia ,,racjonalizacja’’ dostępu. To jednak tylko semantyka. Śmieszne są ich wnioski, że zwiększenie ilości broni w rękach osób prywatnych przełoży się na bezpieczeństwo Polski w razie ewentualnej wojny. Konfederaci nie rozumieją, że na wojnie nie walczą jednostki, ale armie. Zorganizowane i zhierarchizowane byty, a nie kilku pasjonatów z pistoletami. Wartość bojowa takich formacji sto lat temu byłaby zerowa, a teraz jest chyba jeszcze mniejsza. O dostępie do broni można poważnie rozmawiać z punktu widzenia obrony własnej lub praw obywatelskich, ale nie bezpieczeństwa Polski.

Pochwalić należy za to nacisk konfederatów na budowę samodzielnych zdolności obronnych. W końcu zawsze to siła budzi największy respekt w relacjach międzynarodowych.

 

Energetyka pobożnych życzeń

Konfederaci odrzucają transformację energetyczną, argumentując, że nas na nią nie stać. Chcą trzymać się polskiego węgla. Odnawialne źródła energii chcą stosować jedynie tam gdzie rynek ustali, że jest to opłacalne. Konfederaci chcą również większego rozproszenia produkcji energii.

Wielkim minusem ich programu jest brak położenia nacisku na rozwój atomu w Polsce. Patrząc na jego wydajność, ekologiczność oraz potencjał rozwojowy uważam, że powinna być ona filarem polskiego miksu energetycznego. Biorąc pod uwagę drzemiący w niej potencjał oraz szeroki potencjał innowacyjności uważam, że jest to energia przyszłości.

Odrzucenie polityki klimatycznej Unii Europejskiej nie wydaje się być, niestety, realne. Klasyk powiedział, że w podejściu do tej kwestii mamy do czynienia z religią. Ja uważam, że jest gorzej. To religia rozwijana i finansowana przez wielki kapitał, który w nowej ,,sekcie’’ zwęszył możliwość zarobienia gigantycznych pieniędzy. Mieszanka neofickiej wiary i interesów ekonomicznych musi dać truciznę w postaci świeckiego kultu ekologizmu.

Biorąc pod uwagę niebywałe wręcz uzależnienie gospodarcze Polski od Unii Europejskiej (prawie 80% eksportu i ponad 70% importu w 2017 roku) wydaje się być niestety niemożliwością rezygnacja z transformacji energetycznej. Nawet wyjście ze struktur unijnych spowodowałoby najprawdopodobniej nałożenie na nasze towary tzw. cła węglowego. Dlatego też obawiam się, że sytuacja jest bez dobrego i łatwego wyjścia. To powinno być kolejną przestrogą, że zawsze za powiązaniami gospodarczymi idą wpływy polityczne.

Mieszkania populizmu

Program mieszkaniowy Konfederacji to posunięta do skrajności wersja liberalnego populizmu.

Diagnoza w zakresie niskiej podaży mieszkań jest postawiona trafnie, podlana jednak została sosem propagandy. Moim ulubionym kłamstwem jest to, iż ,,Niska podaż mieszkań wynika z mało efektywnej administracji, co skutkuje wysokimi marżami deweloperów’’.

W imaginarium Konfederatów to państwo jest winne temu, że buduje się mało. Konsekwencją tego mają być wysokie marże deweloperów. Ani słówkiem więc nie piśnie się o chciwość kapitalistów, którzy podwyższają marże bo po prostu mogą to robić w sytuacji trwałej nierównowagi siły rynkowej. Nie jest to żadna teoria spiskowa, skoro wyraźnie mówił o tym jeden z prezesów spółki deweloperskiej.

Oczywiście konfederacie nie mieści się w głowie aby to państwo budowało mieszkania, co postulowałem w jednym ze swoich wcześniejszych tekstów. Konfederaci są więc jak lekarze, którzy na większość chorób znają tylko dwa lekarstwa: liberalizację i prywatyzację. Tutaj chwytają się oczywiście tego pierwszego rozwiązania i postulują szeroki pakiet liberalizacji prawa budowlanego i innych regulacji. W skrócie można ten program podsumować jako: ,,Więcej patodeweloperki. Polska wytrzyma’’.

Konfederaci mają poważny problem ze zrozumieniem, że Państwo może budować mieszkania. Na dodatek nie musi się przy tym kierować kalkulacją ekonomiczną, gdyż państwo NIE DZIAŁA DLA ZYSKU. Może realizować inne cele jak dobrostan Polaków, racja stanu czy dobro publiczne. To się jednak nie mieści w umyśle przeciętnego konfederaty gdyż granicami jego politycznego myślenia jest kapitalizm.

Poszerzenie pola kapitalizmu

Ostatni rozdział programu poświęcono ochronie zdrowia. Jaki jest pomysł konfederatów na tę dziedzinę? Rzecz jasna prywatyzacja.

Stwierdzają oni, że problemem nie jest brak pieniędzy, a biurokracja i monopol NFZ, który jest nieefektywny. Żadne dowody na potwierdzenie tej tezy nie zostały podane.

Propozycje Konfederacji to wpuszczenie prywatnych ubezpieczalni na rynek usług medycznych oraz bon. Składki zdrowotne będą płacone jak dotychczas – tyle, że będą rozdzielane w formie bonu pomiędzy wszystkich pacjentów.

Na plus Konfederacji należy zaliczyć to, że zdają sobie oni sprawę ze skomplikowania materii. Stwierdzają oni, iż: ,,Co bardzo istotne, proponowaną przez nas reformę można (i należy) przeprowadzać bardzo ostrożnie i stopniowo. System ochrony zdrowia jest bardzo złożony i próby wprowadzenia z dnia na dzień ogólnokrajowej rewolucji mogłyby przynieść fatalne skutki pomimo dobrych założeń. Rozmontowywanie monopolu NFZ należy zaplanować wieloetapowo i każdy etap poprzedzać ograniczonymi terytorialnie pilotażami.’’

W niektórych propozycjach delikatnie odchodzą oni od fundamentalizmu rynkowego zdając sobie sprawę, że prywatny ubezpieczyciel może nie chcieć ubezpieczyć pewnych osób. Konfederacja chce ich do tego zmusić wprowadzając obowiązek zawarcia umowy na standardowych warunkach z każdym zgłaszającym się pacjentem. Kolejnym elementem, w którym Konfederaci odchodzą od rynkowej ortodoksji jest to, iż każdy ubezpieczyciel będzie zobowiązany do zapewnienia koszyka świadczeń gwarantowanych.

Rola państwa ograniczać się będzie do organizacji systemu ochrony zdrowia oraz nadzoru nad ubezpieczycielami oraz świadczeniodawcami.

Największą wątpliwością jest leczenie najpoważniejszych i najdroższych chorób. Koszt leczenia nowotworu lub innych poważnych schorzeń często przekracza kilkaset tysięcy złotych. Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz wypowiadając się ostatnio o tego typu przypadkach stwierdził, że będzie się można od tego ubezpieczyć (pytanie co w przypadku jeśli żadna ubezpieczalnia nie będzie chciała tego zrobić?). A co, jeśli ktoś się nie ubezpieczy? Wizja tego, że chory nie będzie leczony lub zbankrutuje od kosztów prywatnego leczenia jest dla mnie nie do przyjęcia.

Polska Partia Republikańska

Konfederacja zaproponowała zły program dla Polski. W szczególności propozycje mieszkaniowe oraz podatkowe są nie do przyjęcia. Wizja konfederatów jest antywspólnotowa, liberalna i bliźniaczo podobna do poglądów amerykańskiej Partii Republikańskiej.

W Polsce potrzebujemy więcej dobrej jakości usług publicznych, które mogą być naszą dumą oraz będą budować naszą narodowo-państwową wspólnotę.

Program ten jest dobry dla młodych, zdrowych i przede wszystkim bogatych. Wolę Polskę gdzie biedni nie muszą bankrutować w przypadku choroby, gdzie chorzy są leczeni, a bogaci nie alienują się od naszej wspólnoty uciekając na strzeżone osiedla, do luxmedu czy posyłają dzieci do prywatnej szkoły.

Polska gdzie wspólnie pracujemy na jej rzecz, płacimy podatki i korzystamy z usług publicznych.

Więcej tekstów tego autora.